wtorek, 9 października 2012

Ciasto drożdżowe Stefci



Była dwudziesta zwykłego dnia roboczego zwykłego jesiennego tygodnia. Siedziałem w mieszkaniu. Robiłem nic, po tym jak robiłem coś.
Wybrałem numer Stefci:
- piiiiiiiii, piiiiii... - w słuchawce. Zaraz włączy się poczta głosowa, myślę, jednocześnie wiedząc że babcia potrzebuje czasu by zrzucić z siebie ciężką pierzynę, podnieść się do telefonu...

- Słucham.
- Cześć babciu. Mówi Michał, oglądałaś telewizję?
- Tak syniu, film leci. Coś się stało, że dzwonisz o tej godzinie?
- Nie, nic się nie stało. Mam ochotę na ciasto drożdżowe i pomyślałem, że zrobię dokładnie takie jak robisz Ty, dlatego dzwonię. Podyktujesz mi przepis?
- Cha, cha, o tej godzinie?! No dobrze, rozumisz...

I tak ze składników dodawanych 'na oko', bo jak wiadomo Stefcia ma wagę w rękach, powstał placek drożdżowy. Najlepszy z masłem.


Placek drożdżowy
Składniki:
240 ml mleka pełnotłustego
80 g masła + odrobina do wysmarowania formy
500 g mąki pszennej
40 g świeżych drożdży
1/2 szkl. cukru + dodatkowa łyżka cukru
2 jajka (temp. pokojowa)
3 żółtka (temp. pokojowa)
szczypta soli
dowolne bakalie (garść, dwie) - użyłem suszonych daktyli i moreli bo akurat czekały w szafce
bułka tarta do wysypania formy

Kruszonka:
3 łyżki zimnego masła
4 łyżki cukru
6 łyżek mąki

Zagotowałem mleko, do gorącego wrzuciłem masło.
Odważyłem mąkę. W miseczce rozmieszałem drożdże z łyżką cukru, dodałem łyżkę mąki, trochę ciepłego mleka i odstawiłem na kilkanaście minut.
Do miski z mąką wbiłem jedno jajko, dodałem 3 żółtka, cukier, szczyptę soli i ciepłe mleko z masłem. Wyrobiłem ciasto zagniatając je dokładnie (wyrabiać co najmniej 10 min). W końcowej fazie mojego wyrabiania ciasto, dosyć luźne, odchodziło od brzegów miski. Wmieszałem bakalie, zagniatałem jeszcze chwilę.
Przykryłem miskę czystą ścierką, odstawiłem do wyrośnięcia.
Po 45 minutach przełożyłem przygotowane ciasto do formy wysmarowanej masłem i obsypanej bułką tartą (użyłem tortownicy o średnicy 23 cm). Przykryłem ściereczką, odstawiłem na kolejne 45 minut.

Gdy ciasto drugi raz rosło przygotowałem kruszonkę szybko łącząc palcami składniki, odstawiłem do lodówki.

Rozgrzałem piekarnik do 180 stopni C. Wyrośnięte ciasto posmarowałem po wierchu rozkłóconym jajkiem i obsypałem kruszonką. Piekłem 50 minut, do suchego patyczka.

Babcia Stefcia

piątek, 5 października 2012

Kalafiorowa i dyniowa

Dni się wcale nie wleką chociaż światła rano przydałoby się więcej, a i wieczory jakby dłuższe. Całe szczęście dziś przynajmniej jasno za oknem więc można się jeszcze łudzić, że polska złota jesień to nie bajka. Szlajam się wieczorami po okolicy, czasem po centrum i kopię kasztany, gdy tylko się zdarzą. Wymieniam uśmiechy na ulicy, w tramwajach, piszę maile, pracuję w domu i nie tylko. Coś tam ugotuję albo upiekę. Warszawo - lubię to.


Zupa dyniowa z gruszką i żurawiną

Składniki:
kawałek dyni
bulion
ocet balsamiczny

cukier
goździki
twarde gruszki

żurawina

Dynię obrałem, pokroiłem w grubą kostkę, przełożyłem do garnka. Zalałem wrzącym bulionem (wcześniej ugotowanym, drobiowo-wołowym) do wysokości przygotowanych pomarańczowych kostek. Gotowałem do miękkości.

W czasie, gdy dynia poddawała się temperaturze do drugiego garnka wsypałem kilka łyżek cukru, dwie szczypty goździków, zalałem małą ilością wody (ok 100 ml), doprowadziłem do wrzenia. Obrane i pokrojone na ćwiartki gruszki gotowałem w słodkim wrzątku ok. 4 minuty.

Żurawinę przepłukałem dobrze na sicie i w proporcji 1:1 blendowałem z cukrem.

Gdy kawałki dyni stały się miękkie zupę zblendowałem i zakwasiłem sporą ilością octu balsamicznego.
Do miseczki wlałem zupę, w niej ułożyłem przygotowane gruszki oraz łyżeczkę słodkawej żurawiny.


Zupa kalafiorowa ze śliwką

Składniki:
kalafior
bulion
śmietanka kremowa

suszone śliwki
nać pietruszki

Kalafior umyłem, podzieliłem na różyczki, przełożyłem do garnka. Zalałem wrzącym bulionem do wysokości warzywa. Gotowałem do miękkości po czym zupę zblendowałem. Doprawiłem hojnie śmietanką kremową.
Podawałem posypaną czarnym pieprzem z dużą ilością pokrojonych suszonych śliwek, natką pietruszki. W kremie maczałem też lekko solone grube paluszki.


Słodkawych, jesiennych zup i popołudniowych przyjemności!

środa, 3 października 2012

Ciepła pomidorowa

Prosta pomidorowa jest ciepła ze względu na dojrzałe polskie pomidory, pomidory suszone, wędzoną paprykę i szczyptę ciemnego cukru. Tak, padało tej jesieni.

Przygotowałem gar drobiowo-wołowego bulionu. Zupy na wywarze były trzy: ciepła pomidorowa, krem kalafiorowy z suszoną śliwką i krem z dyni z gruszką i żurawiną. Pomidorową wysuwam na pierwszy ogień.

Ciepła pomidorowa

Ciepła pomidorowa
bulion drobiowo-wołowy (ok. półtora litra)
ok. 1,5 kg dojrzałych pomidorów + kilka łyżek passaty (poza sezonem pomidory w puszce)
duża garść suszonych pomidorów w płatkach
mielona wędzona papryka
cukier trzcinowy nierafinowany, ciemny
sól

makaron
śmietana

Do gotującego bulionu wrzuciłem suszone pomidory, dodałem passatę. Pomidory świeże sparzyłem, obrałem ze skórki, wyfiletowałem, pokroiłem w grubą kostkę i dorzuciłem do garnka z wywarem. Gotowałem chwilę po czym doprawiłem zupę wędzoną papryką, ciemnym cukrem trzcinowym i solą.
Podawałem przy jesiennych chłodach i ołowianym niebie ze świderkami i kleksem, no - dwoma, śmietany. Lubię to.